Wymiany
Prowadzimy wymiany z szkołami w Czechach, Francji, Holandii, Niemczech, USA
Organizujemy warsztaty językowe w Austrii, Anglii, Irlandii, Hiszpanii.
DZWONEK PRZEBRZMIAŁ
W lipcu ubiegłego roku, w ramach projektu realizowanego przez I LO im. B. Chrobrego w Pszczynie, wraz z grupą innych nauczycieli odwiedziłam szkołę Whitley Bay High School w Wielkiej Brytanii. Lekcje, które tam obserwowałam były… trudno ująć to jednym słowem – inne? Żywe? Może po prostu takie, że miało się niezbite przekonanie, że uczniowie naprawdę w pełni wykorzystują swój potencjał, pracują z poczuciem, że to co robią ma sens i przygotowuje ich do konkretnych zadań w przyszłości. I jeszcze chyba sprawia im to przyjemność.
Wróciliśmy wszyscy pełni wrażeń i zapału, robiąc plany na nowy rok szkolny….
Dzwonek przebrzmiał, uczniowie wchodzą do klasy. Jest gwarno, jak to przed lekcją. Nie chcę tracić czasu, od razu pięć osób dostaje po cztery karteczki z nazwiskami – a oni już wiedzą co zrobić. Błyskawicznie zbierają swoje zespoły, przestawiają stoliki i dwie minuty później mam już pięć czteroosobowych grup gotowych do pracy. Uczniowie siedzą w taki sposób, że z łatwością mogę zaproponować im pracę w parach – z sąsiadem obok, lub z naprzeciwka, oraz w całej czwórce. No dobrze, to sprawy techniczne – ale po co ja to właściwie robię?
Po pierwsze po to, żeby jak najefektywniej wykorzystać czas na lekcji. Odkąd pamiętam, męczyło mnie poczucie, że jako nauczyciel zbyt często jestem „w centrum”, nawet wtedy, kiedy teoretycznie miało być inaczej – gdy zadawałam pytania, takie mądre (myślałam), otwarte (żeby oni pomyśleli), do całej klasy. I co? Efekt często taki, że trzeba długo poczekać aż ktoś coś powie, a jeśli już powie to przecież jedna osoba, no może później jeszcze jedna, dwie. Może by i każdy w końcu coś powiedział, ale przecież na to NIE MA CZASU, trzeba w końcu czegoś NAUCZYĆ. I tak koło się zamyka.
Okazuje się, że odpowiedź jest tak prosta, że aż śmieszna. Wystarczy żeby uczniowie – WSZYSCY – odpowiadali na zadane pytanie jednocześnie, a raczej w parach, np. pół minuty mówi Tomek, a Wiktoria słucha, następne pół minuty na odwrót. I tyle! Brzmi podejrzanie zwyczajnie i bez wyrazu, ale wyobraźcie sobie jak dalece można tą technikę modyfikować i dostosowywać do sytuacji edukacyjnej. I ten magiczny czas… Minuta, a KAŻDY uczeń w klasie odpowiedział na zadane pytanie.
Oczywiście, nie mam gwarancji, że każdy powiedział coś mądrego i do tego poprawnym angielskim. Z drugiej strony, widzę – i słyszę, że oni naprawdę mówią. Może z błędami – ale próbują, bo wiedzą przecież, że języka uczymy się żeby się komunikować, a jeśli to nie jest „wyrwanie do odpowiedzi” to też jest jakby łatwiej.
Dlaczego jeszcze? Bo wbrew pozorom wszyscy na tym korzystają – w równej mierze mocniejsi jak i słabsi uczniowie. Piszę „wbrew pozorom”, bo często można usłyszeć zarzut, że przy pracy grupowej uczniowie słabsi po prostu korzystają z pracy tych mocniejszych, a jeśli pracują w jednej grupie, to i tak nic nie zrobią, bo grupy mocniejsze szybciej skończą i sprawa zamknięta. Tu jednak najlepiej można zobaczyć różnicę między zwykłą pracą w grupie, która często jest taką jedynie z nazwy, a pracą z wykorzystaniem idei Co-operative learning i Magenta Principles – które to poznaliśmy, i co ważniejsze obserwowaliśmy w praktyce, w trakcie wizyty w szkole Whitley Bay High School w Wielkiej Brytanii.
Sukces zależy w dużej mierze od doboru składu grup – i tu ważna rola nauczyciela. Uważnie obserwuję swoich uczniów, i wyciągając wnioski dobieram grupy – różnie, w zależności od tego, co planuję na daną lekcję. Równie ważne jest stopniowe przyzwyczajanie uczniów do takiej pracy, i tu niestety napotkałam trochę trudności. Okazało się, że koncept WSPÓŁpracy nie jest dla młodzieży taki oczywisty. Trochę czasu zajęło mi cierpliwe powtarzanie, że chcę żeby rozwiązywali zadania wspólnie, pytając się nawzajem o to, czego nie są pewni, sprawdzając nawzajem swoje odpowiedzi, dzieląc się pomysłami. Mówiąc obrazowo – budując ze swoich klocków nie cztery osobne, nawet podobne domki, ale jeden wspólny. I teraz wielką radość sprawia mi patrzenie jak się tego uczą, i jak się potrafią tym cieszyć.
Czy metoda pracy wzorowana na tej ze szkoły w Whitley Bay nie ma żadnych słabych stron? Pewnie powinnam powiedzieć, że nie, ale pewnie też nikt by nie uwierzył. To co faktycznie trochę osłabia mój zapał, to poczucie, że nie da się – w naszych realiach edukacyjnych – pracować tak cały czas. Mam wrażenie, że tempo realizacji materiału jest wolniejsze, więc przychodzi moment kiedy podstawa programowa po prostu „upomina się o swoje”. Ale myślę wtedy, że to też kwestia wprawy, i mam nadzieję, że wkrótce znajdę sposób na to, by to tempo czasem przyspieszyć nie odchodząc zanadto od „Magenty”.
Co jeszcze? Tak, czasem na pewno łatwiej jest „po prostu” uczyć według podręcznika – ćwiczenie 5, później 6, sprawdzimy odpowiedzi, teraz przeczytajcie tekst i odpowiedzcie na pytania poniżej. Jest cisza (przecież umiem utrzymać porządek na lekcji!) i atmosfera pracy.
Tylko czy w szkole – i w życiu – naprawdę tylko o to chodzi?
Magenta Principles to zbiór zasad efektywnego uczenia się opracowany przez Mike’a Hughesa z Wielkiej Brytanii. Podstawowym pytaniem, które zadaje Hughes jest pytanie o to, co robią uczniowie aby zrozumieć i przyswoić sobie nowe informacje. Według Huhgesa, odpowiedź brzmi: rozmawiają, zadają pytania, próbują coś praktycznie zrobić z wykorzystaniem nowych informacji, a w końcu potrzebują czasu do refleksji nad tym, czego się dowiedzieli. Aby sprawić by uczenie było naprawdę efektywne Hughes sugeruje wykorzystywanie na lekcjach tzw. Magenta Principles, czyli w zależności od kontekstu/ treści przedmiotowych:
- Łączenie (informacji, części tekstu, zadania, ilustracji, itp.)
- Redukowanie (streszczanie, wyciąganie najważniejszych słów, itp.)
- Powiększanie (rozbudowa tematu, zagadnienia, dodawanie wątków, obrazów, itp.)
- Ustalanie hierarchii ważności (fragmentów treści, obrazów, zadań, itp.)
- Decydowanie o tym co w danym zadaniu jest najważniejsze
- Zmienianie (formy realizacji tematu, formy przedstawienia informacji, itp.)
- Układanie (np. katalogowanie, sortowanie, dopasowywanie, itp.)
- Zastosowywanie praktyczne
- Układanie w kolejności chronologicznej
- Zbieranie (np. różnych wątków, różnych aspektów tematu, itp.)
- Poddawanie tematu pod refleksję, szukanie powiązań
Magenta Principles Mike’a Hughesa w bardzo praktyczny sposób łączą się z ideą Co-operative Learning propagowaną przez innego specjalistę od edukacji, Amerykanina Spencera Kagana. Kagan twierdzi, że jedynie stosując metodą uczenia się zespołowego (co-operative learning) stwarzamy uczniom środowisko nauki, w którym będą pracować efektywnie i z przyjemnością. Jednocześnie mogą oni rozwijać swoją sprawność komunikacyjną oraz wiele innych cennych umiejętności społecznych, tak niezbędnych w dzisiejszym świecie.
Co-operative learning Kagana to więcej niż praca w grupach – to rewolucyjne podejście do uczenia angażujące każdego ucznia. Nie chodzi o rywalizację, a o współpracę i poczucie, że każdy coś wniósł do pracy zespołu, i coś wyciągnął dla siebie.
Aleksandra Nowak, nauczycielka języka angielskiego w Chrobrym