Wspomnienia z Bad Segeberg
Piąty września był dla mnie bardzo ważną datą. Miałem sam jechać autobusem
do Niemiec, ponieważ kolega, który początkowo miał mi towarzyszyć, zrezygnował z tej możliwości. Była to dla mnie bardzo ważna decyzja. Zdecydowałem się pojechać po
namowach ze strony nauczycieli z Niemiec, współorganizujących tę wymianę oraz głodny nowych wrażeń i chęci lepszego poznania języka. Pojechałem do Lubeki, gdzie czekała na mnie już przedstawicielka niemieckiej rodziny, konkretnie mama dziewczyny, u której miałem zamieszkać. Moje zmagania z językiem niemieckim zacząłem właśnie od tego momentu. Było to o tyle trudne, iż po dwóch miesiącach nieobcowania z językiem musiałem przypomnieć sobie w jednej chwili wszystko. W miarę z upływającym czasem szło mi coraz lepiej.
Mieszkałem u bardzo miłej rodziny. Moja partnerka z wymiany nazywała się Julianne. Nie była to duża rodzina. Julianne ma jeszcze tylko jednego brata. Miastem partnerskim Pszczyny jest Bad Segeberg, jednak nie mieszkaliśmy właśnie w nim, lecz w Seth, małej wsi oddalonej o 20km.
Przez cały tydzień pobytu chodziłem z Julianne do szkoły. Musieliśmy codziennie rano bardzo wcześnie wstawać, bo do szkoły dojeżdżaliśmy autobusem. Autobusy szkolne są bardzo powszechnym środkiem transportu w tamtym regionie.
Lekcje zaczynały się o 7.45. W poniedziałek i wtorek mieliśmy 10 lekcji z dwugodzinną przerwą na 6 i 7 godzinie. Szliśmy wtedy na obiad na miasto. W pozostałe dni mieliśmy tylko po 6 godzin lekcyjnych.
Szkoła w Bad Segeberg jest dość dużą szkołą, większą od naszego liceum.Składa się z trzech budynków i jest podzielona według wieku.
Na lekcje chodziłem z klasą dziesiątą, uczniowie mają więc 15 lat. Brałem bierny udział w lekcjach. Słuchałem nauczycieli i ku mojemu zaskoczeniu większość rozumiałem. Nie było łatwe przyzwyczaić się do normalnego tempa ich wypowiadania się. Śmieszny był fakt, iż kiedy nauczyciele zauważali mnie, chcieli koniecznie pochwalić się swoją znajomością języka polskiego. W niektórych przypadkach były to naprawdę udane próby. Uczniowie byli bardzo mili i wyrozumiali dla mnie. Rozmawiałem z nimi o różnych rzeczach , ale wiedzy o Polsce nie mają żadnej. W niektórych przypadkach zdarzały się przebłyski. Jeśli chodzi o tryb nauczania to omawiają mniejszą ilość materiału na lekcjach, nie muszą się tyle uczyć. Nauczyciele prowadzą luźne rozmowy z uczniami na różne tematy na danych przedmiotach. Są zawsze uśmiechnięci, co wpływa bardzo dobrze na atmosferę w klasie.
Sądzę, że zostałem bardzo dobrze przyjęty zarówno w szkolnych środowisku jak i w domu, w rodzinie. Po szkole siedzieliśmy w domu, rozmawiałem dużo z rodzicami Julianne na różne tematy. Na koniec tygodnia pojechaliśmy na wycieczki. W sobotę spędziliśmy dzień nad Elbą. Z brzegu rozpościerały się wspaniałe widoki. W niedzielę byliśmy w Hamburgu, w parku miniaturowej kolejki torowej. Było to coś wspaniałego. W poniedziałek wieczorem przyjechała grupa z naszej szkoły. Czekałem z niecierpliwością na ich przyjazd. Później w grupie było już łatwiej.
Ta podróż była dla mnie bardzo ważna. Dzięki niej nauczyłem się bardzo dużo. Dała mi wiele miłych przeżyć, poznałem również wielu nowych ludzi. Mogłem zwiedzić Niemcy i poznać mentalność ludzi. Poprawiłem moją znajomość języka niemieckiego. Wymiana bardzo mi się podobała i była dobrze zorganizowana, chciałbym w przyszłości jeszcze raz tam pojechać. Przywiozłem ze sobą tylko mile wspomnienia i polecam każdemu taką podróż.
Wojtek Szuster