In memoriam
Dobiega końca kolejny rok szkolny. I właśnie w tych czerwcowych dniach dotarła do nas tragiczna wieść, że odeszła na zawsze nasza niezapomniana Wicedyrektor, Koleżanka i Wspaniały Nauczyciel – Pani Helena Podruczna. Nauczycielski los doprowadził Ją do Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Chrobrego i zatrzymał tam na wiele wspaniałych lat pracy. Powiedzieć w tym przypadku, że była to praca, to nie powiedzieć nic. Służyła bowiem kolejnym pokoleniom młodych pszczyniaków swoją mądrością życiową, błyskotliwą inteligencją, cierpliwością i doświadczeniem. Wymagająca nauczycielka potrafiła wznieść się jednak ponad niedoskonałości uczniowskich umysłów, aby oswoić ich z trudną materią matematyki, odkryć talenty, przeprowadzić przez maturalne egzaminy i umożliwić akademickie sukcesy. Wielu w Pszczynie w chwilach pożegnania z Panią Profesor, z pewnością pokłoni się głęboko Jej pamięci, znajdując w swoim życiowym powodzeniu niemożliwe do zatarcia ślady Jej pracy, wysiłku i prawdziwego nauczycielskiego poświęcenia.
Ja jednak myślę o Pani Wicedyrektor Helenie Podrucznej jako o niezapomnianym szefie, doświadczonym przewodniku w nauczycielskiej pracy, wskazującym mi drogę na jej początku. Zapamiętam Jej hospitacyjne uwagi, doceniające zalety i pewnie wtedy dalekie od doskonałości usiłowania, aby lekcje nie okazały się tylko zapisanym w dzienniku tematem. Nauczyłam się od Niej szacunku dla uczniów, którzy dla Pani Profesor byli najwyższą wartością. Fascynowała bezsprzecznie nie tylko pedagogiczna kompetencja, ale także szeroka wiedza sięgająca daleko poza ścisłe, matematyczne horyzonty, oczytanie, humanistyczne zainteresowania. Każda rozmowa była intelektualną przygodą.
Droga i Nieodżałowana Pani Profesor! Pozostanie Pani w naszej serdecznej i wdzięcznej pamięci. Pora odłożyć dziennik i rozpocząć prawdziwie wieczne wakacje. Będziemy pamiętać.
Mirella Lubecka
Wspomnienie o Profesor Helenie Podrucznej
Byliśmy uczniami klasy „a” w latach 1973-1977. Pani Profesor Helena Podruczna – Hela przez 4 lata, z kilkumiesięczną przerwą, uczyła nas matematyki. Tych kilka miesięcy zastępstwa uświadomiło mi, ile moglibyśmy stracić, gdyby Ona nie była naszą matematyczką. Nagle, choć byłam dobra z matematyki przestałam rozumieć niektóre fragmenty lekcji. Na Jej lekcjach to się nie mogło zdarzyć. Tłumaczyła świetnie, Jej styl prowadzenia lekcji był wartki, ale nigdy pospieszny, chaotyczny. Oczywiście, że się Jej baliśmy! Wzbudzała respekt. Wymagając od nas, równocześnie wymagała od siebie. Nie pozwalała ani sobie, ani nam na żadne „taryfy ulgowe”. Nie „odpuszczała”, bo była mądrym nauczycielem i wiedziała, o co toczy się gra – o naszą przyszłość. Wielu z naszej klasy poszło na studia techniczne, czy ekonomiczne, bardzo dobrze radząc sobie z matematyką akademicką. Ja, dzięki Pani Profesor, dojrzałam do decyzji, by studiować matematykę ze specjalnością nauczycielską. Od ponad trzydziestu lat jestem tak jak Ona nauczycielką matematyki w liceum. Mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że w swej pracy wzorowałam się na Niej. Myślę, że czasem nawet podświadomie – tak wielki wpływ wywarła na mój styl nauczania.
Kiedy spotkaliśmy się kilkuosobową grupą na pogrzebie Pani Profesor Podrucznej, wspominaliśmy Jej pracownię matematyczną, nawet to, gdzie kto siedział. Wspominaliśmy dwugodzinne sprawdziany, grube zeszyty z zadaniami powtórkowymi do matury. We wspomnieniach wrócił Jej donośny głos i lekko kpiący uśmiech, z którym przywoływała nas do porządku. Widywaliśmy się z Nią jeszcze parokrotnie na naszych spotkaniach klasowych. Zapamiętałam zwłaszcza ostatnie: zadbana, elegancko ubrana starsza Pani z krótko przyciętą fryzurą, jak mała dziewczynka podchodzi do ekranu, na którym wyświetlana jest prezentacja naszych szkolnych zdjęć i podekscytowana mówi: a to Zbyszek, tu Stenia i Janka, a tam Grzesiu, Andrzej, i Anielka, i Wanda…
Renata Jurczyga – Suchanek
Pani Profesor Helena Podruczny uczyła moją klasę w latach 1973 -1977 (klasa A). Jako klasa matematyczno-fizyczna mieliśmy przyjemność spędzać z Nią sporo czasu. To co wciąż pamiętam po tych 42 już latach, to fakt, że była obdarowana cechami, które tworzą świetnych liderów. Uczyła nas, wychowywała i była naszym mentorem. Już na pierwszych lekcjach zwracała się do nas wszystkich po imieniu.
Na lekcjach atmosfera była rodzinna, bywało wesoło. Wszyscy staraliśmy się być przygotowani, bo u Niej
nie wypadało, żeby było inaczej. Jej sposób prowadzenia lekcji wymuszał dużą aktywność wszystkich uczniów. Mieliśmy silną świadomość przynależności do grupy. Była przyjacielska, z dużą dozą empatii, ale nie było mowy o spoufalaniu się. Kiedy trzeba było, potrafiła być stanowcza i wymagająca.
Matematyka pod jej przewodnictwem była przedmiotem jasnym i interesującym, a później, na studiach, nie stanowiła dla większości z nas żadnego problemu.
Nasza klasa od matury spotyka się co pięć lat na miłych spotkaniach wspominkowych. Pani Profesor kiedy tylko mogła przyjmowała zaproszenie na te spotkania. Zawsze zadziwiała nas tym, że wciąż pamiętała nasze imiona i z zainteresowaniem rozmawiała o naszych drogach życiowych.
Zbigniew Kuśka,